Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po godzinach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po godzinach. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 marca 2013

Orzechowe spirale Fibonacciego

       Z racji oczywistego uznania dla Mistrza Leonarda, jak również nieskrywanego łakomstwa, które szczególnie silnie daje o sobie znać w leniwe sobotnie popołudnie, prezentujemy dzisiaj kolejny przepis na weekendowe łakocie. Tym razem mamy jednak solidne usprawiedliwienie dla wszystkich dbających o linię traderów (i traderek). Proponowane niżej spirale Fibonacciego zawierają w sobie bardzo pożądany ze zdrowotnego punktu widzenia składnik - orzechy włoskie. Zapewne większość z Was zna dobroczynne działanie tych nasion. Dzięki dużej zawartości witaminy E już garść orzechów dziennie pozytywnie wpływa na kondycję psychofizyczną człowieka wzmacaniając odporność, łagodząc nerwy oraz negatywne emocje. Ponadto posiadają one wiele wartości odżywczych potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania naszego mózgu, dlatego polecane są szczególnie w okresie wzmożonej pracy  umysłowej. Jest to więc przekąska szczególnie wskazana dla wszystkich zapracowanych traderów!

Składniki na ciasteczka:
  • szklanka mąki krupczatki
  • ½ szklanki mąki zwykłej
  • 200g masła
  • 3 żółtka
  • ½ szklanki cukru pudru
  • ½ szklanki mielonych orzechów włoskich

Do posypania po upieczeniu:
  • ½ szklanki cukru pudru
  • cukier waniliowy

Przygotowanie ciasteczek:
     Mąkę przesiać przez sito, dodać masło, cukier, żółtka, orzechy. Wszystkie składniki sprawnie zagnieść, następnie wstawić ciasto do lodówki pod przykryciem w celu schłodzenia.

     Po schłodzeniu odkroić niewielki kawałek formując z niego wałek grubości 2-3cm.      Uformowane w ten sposób ciasto kroić pod skosem na mniejsze fragmenty (kopytka), z których każdy rozwałkować palcami, a następnie zawinąć na kształt spirali (jak na zdjęciu). W podobny sposób postępować z każdym kolejnym fragmentem ciasta z lodówki.

     Uformowane spirale układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec około 10 -15 minut w temperaturze 180 stopni C. Uważać by nie spalić wypieków.

     Upieczone cisteczka posypać cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Przechowywać w zamkniętym pudełku. Dla smakoszy polecamy również dodać laskę wanilii.


     Za przepis serdecznie dziękujemy Panu Krzysztofowi! :)


Życzymy smacznego!
Fibonacci Team

czwartek, 10 stycznia 2013

Mistrzowie rynku - George Soros


     Filozof, który złamał Bank Anglii. Filantrop wzbudzający podziw, a jednocześnie wielokrotnie krytykowany finansista, zwany największym spekulantem w historii. W jaki sposób dorobił się swojej ogromnej fortuny i dlaczego wciąż wzbudza kontrowersje? Zapraszamy do zapoznania się z sylwetką George’a Sorosa.

Pod zmienionym nazwiskiem…
     György Schwartz urodził się w 1930 roku w Budapeszcie w rodzinie węgiersko – żydowskiej. Jego ojciec, więzień wojenny w okresie I wojny światowej, był pisarzem posługującym się językiem esperanto, którego to uczył swego syna od urodzenia. Ciężki czas Holocaustu przyszły spekulant przetrwał dzięki fałszywym dokumentom. Soros przyznał wiele lat później, jak wielką ostrożność musieli zachowywać jego rodzice, w związku z żydowskimi korzeniami rodziny. Lata okupacji niemieckiej na Węgrzech były dla niego jednocześnie okresem kiedy to podejmował pierwsze próby handlu walutą.

     Fałszywe dokumenty załatwione przez ojca oraz nowe nazwisko pozwoliły Sorosowi wyrwać się z okupowanej ojczyzny i korzystając z okazji odbywającego się kongresu młodych esperantystów, w roku 1947 wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Dzięki finansowej pomocy swojego wuja, rozpoczął naukę w London School Of Economics. W tym okresie, jako student oraz uczestnik wykładów Karla Poppera, silnie zainteresował się filozofią, z którą pragnął związać swoje życie w przyszłości. Wkrótce jego głównym celem stało się zarobienie pieniędzy, które pozwoliłyby mu oddać się swoim prawdziwym zainteresowaniom w tej dziedzinie.

Od filozofa do finansisty
     Po ukończeniu studiów w 1952 roku Soros podjął pracę w jednym z londyńskich banków. Wielka Brytania miała stać się jednak tylko przystankiem na drodze jego kariery. W 1956 roku podjął decyzję o ponownej emigracji. Wyjazd do USA miał pomóc aspirującemu filozofowi w zdobyciu pracy, która poprowadzi go do realizacji pasji jaką zaszczepił w nim Karl Popper.

     Niedługo po przyjeździe do Nowego Jorku podjął pracę dla F.M. Mayer, gdzie pozostał zatrudniony do 1959 roku, kiedy to przyjął posadę analityka w  Wertheim & Co. Sukcesy zawodowe oraz stanowisko wiceprezesa w Arnhold and S. Bleichroeder, które piastował w latach 1963 – 1973 przyczyniły się do silnego zaangażowania oraz entuzjazmu w stosunku do rynków finansowych. Popchnęło to Sorosa do podjęcia kolejnego wyzwania, którego skutkiem było powstanie funduszu hedgingowego Soros Fund Management. Wkrótce przekształcił się on w Quantum Fund. Współprowadzony z Jimem Rogersem fundusz w ciągu dziesięciu kolejnych lat osiągnął zyski w wysokości 4000%. Stanowiły one ogromną składową fortuny niedoszłego pisarza i filozofa.

„Człowiek, który złamał Bank Anglii”
     Wielkich pieniędzy i popularności Soros dorobił się między innymi dzięki inwestycjom w akcje przedsiębiorstw stojących przed groźbą bankructwa w okresie kryzysu rynkowego. Kierując się filozofią Karla Poppera, ryzykował inwestycje w niepewne aktywa zakładając rychły wzrost ich wartości. Założenia te oparte były na przekonaniu o sile owych przedsiębiorstw, która to przejawiała się zdolnością do generowania zysku pozwalającego przetrwać najtrudniejszy okres w gospodarce.

     Prawdziwy rozgłos przyniosły jednak Sorosowi spekulacje walutowe dokonane w latach ’90. W roku 1992 jeden z głównych zarządzających funduszem Sorosa odkrył silne przewartościowanie funta szterlinga. Funkcjonująca w tym okresie jednostka rozliczeniowa Europejskiego Systemu Monetarnego (ECU) przyjęta w rozliczeniach międzybankowych wymagała od państw europejskich utrzymywania wobec niej sztywnych kursów walutowych. Nieadekwatny z punktu widzenia warunków gospodarczych kurs wymiany funta względem ECU zachęcił Sorosa do podjęcia działań i spekulacji na tej walucie w oczekiwaniu na zniżkę. Zaangażowanie w tą akcję ponad 10 miliardów dolarów przyczyniło się do wyczerpania rezerw walutowych broniącego się Banku Anglii, dewaluację brytyjskiej waluty oraz ostatecznie wycofanie funta z Mechanizmu Kursów Walutowych (ERM II). Od tego wydarzenia Soros nazwany został „człowiekiem, który złamał Bank Anglii”.

     Nie była to jedyna spektakularna interwencja spekulacyjna z udziałem Sorosa. Kilka lat później miało dojść do kolejnych akcji przeprowadzonych na bazie azjatyckiego kryzysu. Ataki podjęte w 1997 roku na tajlandzką walutę przyczyniły się do silnej krytyki spekulanta ze strony ówczesnego premiera Malezji Mahathira bin Mohammada. Sam Soros pogłębiał kontrowersje na swój temat. Dorabiając się ogromnej fortuny na szeroko zakrojonych transakcjach walutowych, zwykł twierdzić, że panujący system spekulacji finansowych stanowi istotnie problem niesprzyjający sytuacji wielu krajów rozwijających się. Ta opinia tym silniej oddziaływała na jego krytyków, którzy sposób gromadzenia fortuny Sorosa uważali za wysoce nieetyczny.

Kolacja na Manhattanie
     W 2011 roku Soros postanowił zakończyć swoją karierę jako zarządzający funduszem hedgingowym, co bezpośrednio wiązało się z nowymi regulacjami dotyczącymi przepisów działalności branży hedgingowej w USA. Od tej pory jego fundusz miał gromadzić jedynie środki rodzinne oraz należące do prowadzonych przez niego organizacji.

     Warty napomnienia jest również stosunek Sorosa do ostatniego kryzysu finansowego oraz sytuacji w granicach Unii Europejskiej. Słynny spekulant wyraził opinię, że właściwą drogą zapobiegającą pogarszającym się warunkom ekonomicznym powinno stać się bankructwo zadłużonej Grecji. Wiele kontrowersji wywołało również wydarzenie z lutego 2010 roku, kiedy to kadra jego firmy wzięła udział w słynnej już „kolacji na Manhattanie”. Wydarzenie to miało służyć dyskusji menadżerów funduszy hedgingowych, którzy zastanawiali się nad możliwościami zarobku opartymi na spekulacjach przeciw walucie UE oraz obligacjom rządowym Grecji.

Filantrop na szeroką skalę
     Pomimo niejednoznacznych opinii, które często pojawiają się w kontekście metod zarabiania pieniędzy przez Sorosa, niewątpliwie człowiek ten od dawna znany jest ze swojej działalności charytatywnej. Jego zaangażowanie w tej materii da się zauważyć w działaniach podejmowanych w wielu krajach na świecie. Już pod koniec lat ’70 podejmował akcje finansowe w RPA, mające na celu wsparcie tamtejszych studentów oraz umożliwienie im podejmowania studiów w murach University of Cape Town. Jest on również przewodniczącym w Open Society Institute, utworzył wiele organizacji charytatywnych działających obecnie w ponad 50 krajach. W ostatnich latach ta zakrojona na szeroką skalę sieć instytucji przekazywała ponad 400 milionów dolarów rocznie na prowadzone przez siebie projekty. W Polsce jego działalność koncentruje się na Fundacji im. Stefana Batorego, która podejmuje aktywność w ramach przedsięwzięć na rzecz dobra publicznego.

     Poza tak hojnymi wydatkami na rzecz działalności dobroczynnej, Soros nie szczędził również pieniędzy na walkę z polityką i prezydenturą George’a W. Busha. Szacuje się, że na ten cel przeznaczył w sumie 15,5 miliona dolarów, deklarując jednocześnie, że usunięcie Busha ze stanowiska głowy państwa to dla niego „sprawa życia i śmierci”.

Zakończenie
     George Soros, pozycjonowany w 2012 roku na 22 miejscu listy najbogatszych ludzi na świecie magazynu Forbes, jest jedną z najbardziej znanych współczesnych osobowości w świecie finansów. Jego spektakularny sukces to w dużej mierze efekt przyjętego światopoglądu i sposobu myślenia, które ukształtowane zostały w efekcie osobistych doświadczeń bezpośrednio powiązanych z okresem II wojny światowej oraz głębokiego zainteresowania filozofią, którą pragną włączyć w swoje codzienne życie. W jego pisarskim dorobku znaleźć można kilkanaście pozycji książkowych, wśród których warto wymienić „Alchemię Finansów”, czy „Nowy paradygmat rynków finansowych”. Pomimo wielu kontrowersji krążących wokół największego spekulanta w historii z pewnością trudno odmówić mu dwóch rzeczy - szczodrości oraz wyjątkowego wyczucia w zakresie spekulacji.


Stock market bubbles don't grow out of thin air. They have a solid basis in reality, but reality as distorted by a misconception."

"The financial markets generally are unpredictable. So that one has to have different scenarios... The idea that you can actually predict what's going to happen contradicts my way of looking at the market."

"The worse a situation becomes the less it takes to turn it around, the bigger the upside."

"I'm only rich because I know when I'm wrong...I basically have survived by recognizing my mistakes."

"Once we realize that imperfect understanding is the human condition there is no shame in being wrong, only in failing to correct our mistakes."

 "The hardest thing to judge is what level of risk is safe."


Fibonacci Team



niedziela, 30 grudnia 2012

Mistrzowie rynku - Jesse Livermore

     Życie kolejnego zaprezentowanego przez nas mistrza rynku to prawdziwy cykl wzlotów i upadków. Nazywany „Wielkim Niedźwiedziem Wall Street” trader zasłynął doskonałym wyczuciem rynku, którego dowód dał przede wszystkim w trakcie kryzysów w latach 1907 oraz 1929. Jednocześnie jednak niewielu poza nim w tak krótkim czasie pozyskiwało i… traciło wielomilionowe fortuny.

„Board boy”
     Jesse Livermore urodził się w 1877 roku w Acton, w stanie Massachusetts. Pierwszym i dość drastycznym krokiem prowadzącym go w kierunku niezależności była… ucieczka z domu. Młody Jesse w wieku 14 lat postanowił porzucić nie dające mu perspektyw gospodarstwo rodzinne. Wbrew woli ojca, który zaplanował dla niego życie na farmie, nie mając ze sobą nic więcej poza pięcioma dolarami w kieszeni, wyruszył do Bostonu.

     Brak odpowiedniego wykształcenia zrehabilitowała chłopcu praktyka oraz bezpośredni kontakt ze środowiskiem giełdowym już od momentu podjęcia pierwszej pracy. W biurze maklerskim Paine Webber Livermore pracował jako „board boy”, którego zadaniem była zmiana na tablicy notowań giełdowych. Swoich pierwszych własnych inwestycji dokonywał poprzez zakłady bukmacherskie. Wspaniały zmysł oraz duże wygrane szybko jednak uczyniły z niego niepożądanego gościa. Już w wieku piętnastu lat zyski przyszłego tradera osiągnęły w przeliczeniu około 20 000 dzisiejszych dolarów.

Sukcesy i porażki
     Po kilku latach Jesse przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie szybko rozpoczął inwestycje na prawdziwej giełdzie. Okres ten zaowocował wypracowaniem własnych reguł i strategii inwestycyjnych których, jak sam później przyznał, nie zawsze się trzymał, co było przyczyną większości poniesionych przez niego porażek.

     Krach giełdowy w 1907 roku był dla Livermora okazją na dorobienie się pierwszej fortuny. Inwestycje oparte na krótkiej sprzedaży w warunkach braku kapitału na rynku oraz towarzyszący temu silny spadek cen akcji przyniosły zyski w wysokości ówczesnych 3 milionów dolarów oraz popularność w środowisku giełdowym.

     Zarobioną fortuną Jesse nie cieszył się długo. Zaangażowanie w handel bawełną wkrótce doprowadziło go do bankructwa oraz wygenerowało milion dolarów długu na koncie. Kolejne chude lata nie zniechęciły go jednak do działania. Przyczyn swoich niepowodzeń upatrywał przede wszystkim w odejściu od własnych reguł, kierowaniem się opinią innych oraz powiększaniem stratnych pozycji.

     Zakończenie I wojny światowej oraz panująca w latach  dwudziestych hossa pozwoliły na odrobienie strat. Był to dla Livermora okres pełen powodzenia oraz prosperity. Umiejętne inwestycje oraz doskonałe wyczucie rynku  pozwoliły mu utrzymać pasmo sukcesów nawet w momencie załamania rozgrzanej spekulacjami koniunktury, które doprowadziło w 1929 roku do wielkiego krachu rozpoczętego „Czarnym Czwartkiem”. W czasie gdy większość milionowych fortun utonęła na fali przeceny doprowadzając do bankructwa wielu niedoszłych milionerów, Jesse Livermore powiększał systematycznie swoją fortunę dorabiając się majątku szacowanego na 100 milionów ówczesnych dolarów. Niestety, nie było mu dane cieszyć się nią długo.

Raz na wozie, raz…
     Rok 1933 zdaje się stanowić początek widocznych problemów osobistych Livermora. Gdy pewnego dnia trader zniknął niespodziewanie, jego zaniepokojona rodzina niezwłocznie zgłosiła sprawę na policję. Następnego dnia Jesse pojawił się na posterunku oświadczając, że stracił pamięć. Wkrótce okazało się, że presja związana z pieniędzmi, nieudanym małżeństwem  oraz silny stres doprowadziły do niebezpiecznej depresji oraz załamania nerwowego.

     W roku 1934 Jesse Livermore ogłosił bankructwo. Pomimo wielu domysłów, do dzisiaj nie jest w pełni jasne w jaki sposób spekulant utracił wielomilionową fortunę. W tym okresie wraz ze swoją trzecią żoną postanawiają wyruszyć do Europy. Livermore miał w tym czasie powiedzieć „mam nadzieję uwolnić swój umysł od problemów”.

     Niezdolność do odzyskania utraconej fortuny oraz zachęty syna skłoniły go do napisania książki, w której postanowił podzielić się swoim doświadczeniem oraz strategią inwestycyjną. Pozycja „How To Trade In Stocks” została opublikowana w 1940 roku. Niestety, jak się szybko okazało, nie pozyskała sobie sympatii w środowisku giełdowym. Niepowodzenia oraz pogłębiająca się depresja doprowadziły Livermora do ostateczności. 28 listopada tego samego roku, w hotelu Sherry-Netherland na Manhattanie popełnił samobójstwo.

Zakończenie
     Jesse Livermore pozostawił po sobie szereg pomysłów i metod postrzeganych dzisiaj jako istotny wkład w encyklopedii inwestycyjnych strategii. Pomimo początkowego niepowodzenia, obecnie jego książka zaliczana jest do klasyki w kanonie literatury inwestycyjnej. Sam Livermore zwykł mawiać, że to nie pieniądze dają mu największą motywację do działania, ale fascynacja rynkiem postrzeganym jako „najwspanialsze i najbardziej złożone puzzle jakie kiedykolwiek wynaleziono”. Pokonywanie rynku i składanie w całość jego skomplikowanych elementów, stało się dla niego największym motywatorem i motorem do działania.



"There is only one side of the market and it is not the bull side or the bear side, but the right side."

“I believe that anyone who is intelligent, conscientious, and willing to put in the necessary time can be successful on Wall Street.  As long as they realize the market is a business like any other business, they have a good chance to prosper.”

“I trade on my own information and follow my own methods.”

 “It is what people actually did in the stock market that counted – not what they said they were going to do.”

“It is foolhardy to make a second trade, if your first trade shows you a loss.  Never average losses.  Let this thought be written indelibly upon your mind.”

“The only way you get a real education in the market is to invest cash, track your trade, and study your mistakes…. The examination of a losing trade is tortuous but necessary to ensure that it will not happen again.”

Fibonacci Team

niedziela, 23 grudnia 2012

Piernikowe formacje harmoniczne

     Przedstawiamy dzisiaj przepis na popularne piernikowe ciasteczka, które wspaniale wpisują się w gamę Świątecznych smaków i aromatów. Wypieki wykorzystać można również w ramach choinkowych ozdób. Jest to doskonałe ćwiczenie testujące dyscyplinę tradera :))

Składniki na pierniczki
  • 1 jajko
  • 125g margaryny do pieczenia
  • 500g mąki pszennej
  • 200g cukru pudru
  • ¾ szklanki miodu 
  • 20g przyprawy do pierników
  • 2 łyżeczki kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia

Dekoracja
  • 2 tabliczki czekolady
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 1 białko

Przygotowanie
     Wszystkie składniki na pierniczki wymieszać i wyrabiać do uzyskania jednolitej masy. Gdy ciasto nie będzie się już kleiło rozwałkować i wycinać pożądane formy ciasteczek. Gotowe pierniki ułożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i piec w temperaturze 180 stopni przez 9 - 10 minut. Po wyjęciu z piekarnika pozostawić do wystygnięcia. 

     W tym czasie roztopić czekoladę w kąpieli wodnej. Gdy pierniczki są już zimne posmarować jedną stronę polewą z czekolady (pomocne będzie wykorzystanie niewielkiego pędzelka). Udekrowowane ciastka odstawić do lodówki, aż do zastygnięcia czekolady. 

     W celu przygotowania białego lukru ubić mikserem białko na sztywną pianę. Następnie stopniowo w małych partiach dodawać cukier puder cały czas ubijając. Gotowym lukrem wykończyć dekorację pierniczków i ponownie odstawić do zastygnięcia.

     Warto pamiętać, że piernik jest ciastem dość charakterystycznym i twardym, dlatego zalecamy odstawić  gotowe wypieki pod przykryciem na dzień lub dwa. W tym czasie ciasto zmięknie, stanie się lżejsze i nabierze głębszego aromatu.


Życzymy smacznego! :)

Fibonacci Team

wtorek, 18 grudnia 2012

Mistrzowie rynku - Benjamin Graham

     Rozpoczynając serię artykułów dotyczących wybitnych inwestorów giełdowych zastanawialiśmy się, który z nich powinien otworzyć listę  najbardziej znanych i cenionych osobowości. Dążąc do nieustannego doskonalenia się w codziennej praktyce inwestycyjnej często podpatrujemy najlepszych i staramy się uczyć od nich, szukając w ich życiorysach wskazówek, które mogą nam pomóc w rozwoju i ewolucji jako świadomi i skuteczni inwestorzy. Warto zastanowić się przy tym:  kogo w takim razie podpatrywali najwięksi? Czy Warren Buffet miał swojego guru w inwestycjach? 

Trudne początki
     Benjamin Graham urodził się 9 maja 1894 roku w Londynie. Niedługo po pierwszych urodzinach jego rodzice postanowili wyemigrować do Stanów Zjednoczonych gdzie planowali rozwinąć rodzinny biznes. Niestety, krótko po przeprowadzce do Nowego Jorku jego ojciec zmarł. Upadek firmy oraz problemy finansowe skłoniły matkę młodego Benjamina do podjęcia inwestycji na giełdzie, gdzie postanowiła ulokować resztę domowych oszczędności. Krach w 1907 roku doprowadził jednak Grahamów do ruiny. Trudna sytuacja materialna skłoniła chłopca do wczesnego podjęcia pracy zarobkowej. 

Zdolne dziecko
     Graham był dzieckiem niezwykle zdolnym. Posiadał doskonałą pamięć, już w szkole średniej władał sześcioma językami. Wykazywał również zdolności matematyczne. W roku 1914, w wieku 20 lat,  ukończył Columbia University, a wysokie wyniki w nauce (ukończenie studiów z II wynikiem na roku) oraz poważanie jakim cieszył się wśród wykładowców zaowocowało propozycją przyjęcia stanowiska jako pracownik naukowy w trzech katedrach  – matematyki, filozofii oraz filologii angielskiej. Młody absolwent czuł jednak, że jego prawdziwe powołanie leży gdzie indziej.

Podążając za rynkiem
     Przygoda Grahama z rynkiem kapitałowym rozpoczęła się objęciem stanowiska w firmie  handlującej obligacjami Newburger, Henderson & Loeb, w której wkrótce został partnerem, osiągając w wieku 25 lat pensję w wysokości 500 tys. USD rocznie.

     W 1926 roku nawiązał współpracę z Jeromem Newmanem. Efektem tej kooperacji była firma Graham – Newman Partnership. Okres dobrej koniunktury przedsięwzięcia skończył się wraz z Wielkim Kryzysem w roku 1929. Dzięki konserwatywnej strategii inwestycyjnej spółce udało się jednak przetrwać. W tym ciężkim okresie Benjamin Graham powrócił na Columbia University, gdzie dorabiał jako wykładowca cieszący się wielkim autorytetem. Sytuacja finansowa zmusiła również jego żonę do podjęcia pracy jako nauczycielka tańca.

     Praca na uczelni nie tylko pozwoliła Grahamowi odbudować osobiste finanse, ale również usystematyzować własną strategię  inwestycyjną oraz stworzyć grono istotnych zasad. W 1934 roku wraz z Davidem Doddem wydał książkę „Security Analysis”, która do dzisiaj stanowi istotną pozycję wśród literatury traktującej o analizie rynku papierów wartościowych. Warto wspomnieć, że to właśnie w tej pozycji po raz pierwszy pojawiło się pojęcie analizy fundamentalnej. W 1949 roku opublikowana została kolejna pozycja „The Intelligent Investor”, która często nazywana jest Biblią inwestowania. Również i ta praca pozostaje do dzisiaj wartościową skarbnicą wiedzy inwestorów giełdowych.

"Mistrz" i "guru"
     Po Wielkim Kryzysie firma inwestycyjna Grahama i Newmana osiągała średnio 17% zwrotu kapitału rocznie dla swoich klientów. Bezpośrednia współpraca obydwu panów zakończyła się w roku 1956, kiedy to Graham przeszedł na emeryturę. W tym samym roku do firmy trafiła aplikacja studenta Benjamina – Warrena Buffetta. Mimo początkowej odmowy młody Buffett nie odpuścił. Został ostatecznie przyjęty na stanowisko z czasem zaprzyjaźniając się z „Mistrzem”, jak określał Benjamina.

     Graham wywarł ogromny wpływ na wielu swoich studentów oraz przyszłych inwestorów. Dowodem na to jak wielkim autorytetem cieszył się wśród swoich uczniów może być fakt, że dwóch spośród nich – wspomniany już Warren Buffet uważany dzisiaj z guru w dziedzinie inwestycji oraz finansista i inwestor Irving Kahn – nadali swoim synom imiona Thomas Graham Kahn oraz Howard Graham Buffett.

Inwestor czy spekulant?
     Benjamin Graham był pierwszym, który zdefiniował pojęcie „inwestowania” oraz „spekulacji”. Jego zdaniem określenie „inwestor” odnosi się do uczestnika reprezentującego podejście oparte na oczekiwaniach skoncentrowanych wokół wzrostu wartości akcji, który z kolei wynika ze wzrostu wartości wewnętrznej spółki. Dotyczy zatem uczestników rynku, którzy poszukują inwestycji długoterminowych, dla których istotne są perspektywy rozwoju konkretnego biznesu.  W przypadku gdy zakup akcji podyktowany zostaje podążaniem za trendem, z pominięciem oceny rzeczywistej wartości danej spółki, wówczas mamy do czynienia ze „spekulacją”. Spekulant opiera zatem wszelkie swoje decyzje inwestycyjne przede wszystkim na wzroście oraz aktualnych notowaniach, nie uwzględniając faktycznej i racjonalnej wartości walorów.

Zakończenie
     Benjamin Graham zmarł 21 sierpnia 1976 roku w wieku 82 lat. Reprezentował konserwatywne podejście do inwestycji systematyzując wiele zasad oraz wprowadzając do terminologii istotne zagadnienia, stanowiące istotny fundament analizy rynkowej. Do dziś uważany jest za ojca inwestowania w wartość. Jego tropem podąża dzisiaj wielu szanowanych inwestorów giełdowych z niekwestionowanym królem parkietu Warrenem Buffettem na czele.



„To achieve satisfactory investment results is easier than most people realize; to achieve superior results is harder than it looks."

“The stock investor is neither right nor wrong because others agreed or disagreed with him; he is right because his facts and analysis are right.”

“The essence of investment management is the management of risks, not the management of returns."


Fibonacci Team

sobota, 20 października 2012

Piano sings Fibonacci music...

                                         
 
     Muzyka, podobnie jak matematyka, stanowi uniwersalny język, który pozwala nam się zrozumieć bez słów. Choć pozornie są to zupełnie odległe dziedziny w naszym życiu, okazują się mieć ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
     
      Pozostając w weekendowym klimacie, chcielibyśmy w ramach ciekawostki przedstawić Wam, drodzy Czytelnicy, kolejne spostrzeżenia jakie udało nam się poczynić w zupełnym oderwaniu od wykresów i analiz, a oddając się jednej z najprzyjemniejszych czynności - obcowaniu z muzyką.

     Czy Leonardo Fibonacci był fanem muzyki fortepianowej? - tego nie wiemy, możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, że jego praca wywarła znaczący wpływ na niejednego kompozytora. Poczynając od wyglądu fortepianowej klawiatury, kończąc na strukturze muzycznych kompozycji, liczby Fibonacciego przemycają w świat muzyki swoistą harmonię i sekwencyjny porządek. Nie trzeba być pianistą by go odkryć, ale z całą pewnością pomocna będzie natura poszukiwacza oraz dociekliwość charakteryzująca każdego dobrego tradera. Gdzie zatem szukać wspomnianych zależności?


Dźwięki na liczbach fibo...


     
     Każdy kto przyglądał się choć przez moment fortepianowej klawiaturze, miał okazję zorientować się  w pewnych prawidłowościach zauważalnych w jej budowie. Spoglądając na powyższe zdjęcie nietrudno zauważyć, że pianino śpiewa liczbami fibo. Osiem białych klawiszy tworzy podstawowy interwał muzyczny - oktawę (C-D-E-F-G-A-H-C). Pomiędzy nimi odnajdujemy pięć czarnych dźwięków, które wraz z białymi dają nam trzynaście tonów w oktawie. Czarne klawisze podzielone zostały na grupy po dwa i po trzy w każdej oktawie. Dominantą jest stopień piąty (na powyższym zdjęciu - G), będący jednocześnie ósmym w trzynastostopniowej skali. Stanowi on jeden z trzech głównych stopni gamy służących do budowy trójdźwięków (najprostszych akordów składających się z trzech dźwięków), tworzących tak zwaną triadę harmoniczną (trzy podstawowe trójdźwięki), która budowana jest na określonych stopniach pięciolinii (C-E-G, F-A-C, G-H-D). Są to tzw. akordy główne.


"We follow nature in composition..."

     Wielu kompozytorów inspirując się sekwencją Leonarda oparło strukturę swoich utworów o konkretne wartości ciągu. Jednym z nich był pochodzący z Węgier Bela Bartók. Zafascynowany przyrodą gromadził imponujące kolekcje roślin, czy minerałów upatrując natury żywych organizmów w muzyce, która podobnie jak one, ewoluuje i rozwija się spontanicznie. Wydaje się, że naturalną dla kompozytora rzeczą była adaptacja w muzyce praw matematycznych, które jako wnikliwy obserwator dostrzegał wokół siebie. Doskonałym na to przykładem jest znajdujący się w jego dorobku utwór "Muzyka na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę". Kompozycja powstała w 1936 roku, na zamówienie dyrygenta Paula Sachera z okazji dziesiątej rocznicy Bazylejskiej Orkiestry Kameralnej.


Ernö Lendvai - schemat budowy utworu B. Bartóka z podziałem na poszczególne części kompozycji.


     W jaki sposób Bartók stworzył swój utwór? Jego budowa oparta jest o 89 taktów, natomiast kulminacyjny moment kompozycji przypada na takt 55. Ekspozycja, czyli część rozpoczynająca, kończy się po 21 taktach. Kolejne instrumenty wchodzą w następującym porządku: altówka 1,2 - takt pierwszy, altówka 3,4 - takt piąty, wiolonczela 1,2 - takt ósmy, skrzypce 2 - takt trzynasty. Przyglądając się zapisom nutowym zauważyć można pojawiające się pojęcia "senza sord." oraz "con sord.". W artykulacji muzycznej "senza sordino" oraz "con sordino" oznaczają określony sposób wydobycia dźwięku przy wykorzystaniu charakterystycznego dla poszczególnych instrumentów tłumika. W utworze Bartóka tłumik dla skrzypiec zanika od taktu 34, by pojawiać się w zapisie ponownie od taktu 69.

Fragment zapisu nutowego utworu B. Bartóka - takt 34 z oznaczeniem "senza sord" dla skrzypiec.

     
      Ponadto w utworze kolejne powtórzenia głównego tematu rozpoczynają się w odległości kwinty od siebie (jest to interwał muzyczny zawarty pomiędzy kolejnymi pięcioma stopniami skali), tworząc powtarzający się wzrastająco lub malejąco schemat dźwięków: A – E – B - F-… itd. oraz A – D – G – C - … itd.

 

     Bartók nie był jedynym kompozytorem wykorzystującym zależności ciągu Fibonacciego w swojej muzyce. Również Zoltán Kodály, czy znany Claoude Debussy, którzy mieli znaczny wpływ na twórczość Beli, wykorzystywali w swoich dziełach złotą proporcję. Nie sposób również nie wspomnieć o polskim kompozytorze, który w swojej twórczości posługuje się liczbami sekwencji oraz złotym podziałem. Krzysztof Meyer znany jest z takich utworów jak: "Trio klarnetowe", "Msza", czy "VII kwartet smyczkowy". Już w pierwszej wspomnianej kompozycji zauważyć można matematyczną regularność wynikającą z ciągu, gdzie wszystkie instrumenty grają kolejno 21, 34, 55, 89, 144 ćwierćnut, natmiast kolejne odcinki dzieła przypisane pod fortepian liczą sobie odpowiednio 89, 55, 34, 21 oraz 12 ćwierćnut, na bazie których zbudowana jest kompozycja.

     Tych kilka przykładów zilustrowanych tutaj dowodzi jak unikalną i jendocześnie wielokierunkową nauką jest matematyka. Przytoczeni kompozytorzy to jedynie przedstawiciele znacznie szerszych grup artystów zainteresowanych poszukiwaniem harmonii oraz tworzeniem w oparciu o jednolite i uniwersalne prawa występujące w naturze. Wciąż pozostaje pytanie, jak wiele z powszechnie znanych przykładów występowania magicznego ciągu Fibonacciego rodzi się w efekcie świadomego dążenia do osiągnięcia harmonicznego ładu, ile natomiast wynika z samoistnych praw natury, które wciąż obserwujemy i które nieustannie nas zaskakują?

Fibonacci Team

sobota, 29 września 2012

Cassiopeia


"Inne stworzenia wzrok spuszczają w ziemię,
człowiek jedynie otrzymał postać wyniosłą, miał
nakaz patrzeć w niebo, twarz zwracać ku gwiazdom."
"Metamorfozy", Owidiusz

        
     Poświęcając codzienną pracę poszukiwaniom harmonii, rozciągając siatkę Fibonacciego na kolejnych odcinkach, zgłębiając tajniki kolejnych formacji i struktur, w sobotni wieczór pragniemy oderwać wzrok od wykresów i skoncentrować uwagę na kilku innych przyjemnościach, które wielokrotnie narzucają nam się w ciągu tygodnia pracy nie mogąc doczekać się realizacji. Temat dzisiejszy zrodził się właśnie w okolicznościach pełnego (jak się wówczas wydawało) weekendowego odprężenia umysłowego, dowodząc jednocześnie iluzji jaką jest myśl, że możemy tak po prostu zapomnieć o całym tygodniu naszego zaangażowania w trading, który de facto jest naszą pasją. Do rzeczy zatem...

     Ile razy Wam, drodzy Czytelnicy, zdarzyło się bezwiednie liczyć płatki kwiatów, mierzyć odcinki przedmiotów codziennego użytku szukając złotej proporcji, oczami wyobraźni rysować spiralę Fibonacciego, czy szukać zależności falowych w całkowicie prozaicznych sytuacjach w życiu? Nam zdarzyło się to wielokrotnie.

     Korzystając być może z ostatnich już ciepłych i bezchmurnych wieczorów, podążając myślą wyłożoną przez znanego rzymskiego poetę, warto spojrzeć od czasu do czasu w górę, bo jak się okazuje i tam odnaleźć można nieco harmonii, ktora towarzyszy nam w codziennej pracy. Pomijając niezliczone galaktyki spiralne, wspominane wielokrotnie w kontekście sekwencji Fibonacciego, których niestety nie jesteśmy zdolni dojrzeć bez odpowiedniego sprzętu optycznego, warto przyjrzeć się nieco bliżej powszechnie znanym gwiazdozbiorom północnego nieba, ponieważ one również mogą zaciekawić znawców tematu oraz zwolenników interdyscyplinarnego podejścia do życia.

     Formacją - a właściwie konstelacją - na którą chcielibyśmy zwrócić dzisiaj uwagę jest Kasjopeja. Być może znajdą się pasjonaci astronomii, którzy bez trudu odnajdą ją na jesiennym niebie. Wymaga to jednak podobnej orientacji w położeniu gwiazd na mapie nieba, co wprawy w poszukiwaniu formacji harmonicznych wśród dziesiątek świec na wykresach giełdowych. Kierując się jednak słowami angielskiego poety Thomasa S. Eliota: "Nie zaprzestaniemy naszego dociekania i kres naszych poszukiwań będzie powrotem w miejsce wymarszu i poznaniem tego miejsca po raz pierwszy". Warto zatem poświęcić chwilę czasu na relaksującą podróż po nieboskłonie.


     Wspomniany gwiazdozbiór możemy oglądać na naszym niebie przez cały rok. Około godziny 21:00, o tej porze roku, rozciąga się na północnym - wschodzie, na wysokości około 55 stopni nad horyzontem (dla ułatwienia poszukiwań - szerokość wyciągniętej przed siebie zaciśniętej pięści to około 10 stopni na niebie). Kształtem przypomina on nieco pochyloną literę W lub M. Dlaczego jednak spośród gamy 88 konstelacji wybieramy akurat Kasjopeję?

     Kierując się głęboko zakorzenionym instynktem tradera mimowolnie rysujemy kolejne odcinki pomiędzy głównymi gwiazdami. Nie potrzeba dużo czasu, by mityczna królowa, małżonka Cefeusza i matka pięknej Andromedy (to również okoliczne gwiazdozbiory) nabrała kształtów dobrze nam znanych formacji harmonicznych.


     W ramach ćwiczenia proponujemy przyjrzeć się dokładnie powyższym zdjęciom i wyrysowanym odcinkom. Którą ze znanym formacji XABCD przypominam Wam Kasjopeja?

     Zachęcamy do obserwacji astronomicznych i zakupów w punkcie "D" :)

Fibonacci Team


niedziela, 23 września 2012

Millionaires' Shortbread

     Pozostając w tematyce finansów i nawiązując jednocześnie do pierwszego wpisu jaki pojawił się w dziale "po godzinach" prezentujemy karmelowe ukojenie dla wszystkich zmęczonych całotygodniową pracą Traderów. Prosty przepis, który dzisiaj proponujemy, powszechnie znany jako "ciasteczka milionera", to faktycznie synonim słodkiego dostatku zawierający w sobie nie tylko delikatne, kruche ciasto, ale również złocistą masę toffi otoczoną wyśmienitą deserową czekoladą. Zaletą "millionaires' shortbread" jest prostota, króki czas przygotowania oraz niewielka ilość składników potrzebnych do realizacji przepisu.


Składniki na ciasto:
  • 175g mąki pszennej
  • 125g masła
  • 4 łyżki stołowe jasnego cukru trzcinowego
Składniki na toffi:
  • 60g masła
  • 400g skondensowanego mleka z puszki
  • ¾ szklanki cukru
Składniki na warstwę czkoladową:
  • 150g czekolady deserowej

Przygotowanie ciasta:
     Do naczynia przesiać mąkę oraz dodać masło, a następnie ucierać do uzyskania jednolitej masy. Dodać cukier i wyrobić elastyczne ciasto. Następnie wyłożyć równomiernie do formy posmarowanej cienko masłem (bok formy 23cm). Powierzchnię ciasta ponakłuwać widelcem. Piec przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni C.

Przygotowanie toffi:
     W rondlu umieścić cukier, masło i mleko skondensowane i gotować aż do wrzenia. Następnie zmieniejszyć ogień i gotować masę aż karmel zgęstnieje na tyle, by odchodzić od ścianek naczynia. Gotową masę wylać na upieczone kruche ciasto i odstawić do wystygnięcia.

Przygotowanie warstwy czekoladowej:
     Gdy masa toffi wystygnie i stężeje, roztopić czekoladę deserową w kąpieli wodnej. Rozprowadzić polewę równomernie na karmelu i odstawić do zastygnięcia. Następnie pokroić ciasto na niewielkie kwadraty.


Smacznego! :)

Fibonacci Team


sobota, 8 września 2012

FIBOTEAM na słodko

     Odrywając się na moment od ekranu(-ów) komputera w sobotnie popołudnie polecamy wszystkim Traderom przekwalifikować się na kilka chwil, włożyć na głowę czapkę szefa kuchni i poczuć rozpływający się w powietrzu aromat mielonego cynamonu. W dzisiejszym artykule przedstawiamy przepis na delikatne babeczki z kremem, które idealnie wkomponują się w klimat weekendowego wypoczynku.


     Składniki na muffiny (28 sztuk):
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka mielonego cynamonu
  • szczypta soli
  • 1,5 szklanki cukru
  • 4 jajka
  • 230g masła
  • 1 i ¼ szklanki mleka

     Składniki na krem:
  • 300g masła
  • 300g serka Philadelphia
  • 2 szklanki cukru pudru

     Przygotowanie babeczek:
     Składniki przygotować wcześniej, by osiągnęły temperaturę pokojową. Przesiać mąkę pszenną, proszek do pieczenia oraz sól. W oddzielnym naczyniu mikserem utrzeć masło z cukrem na puszystą masę i dodać kolejno jajka miksując do połączenia się składników. Następnie w małych porcjach dodawać przesiane suche składniki na zmianę z mlekiem, miksując po każdym dodaniu. Formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Do każdej z nich nałożyć ciasta do ¾ wysokości. Babeczki piec w temperaturze 180oC przez około 20min. do osiągnięcia delikatnego złotego wierzchu, a następnie odstawić do wystudzenia.

     Przygotowanie kremu:
     Masło utrzeć mikserem na jasną, puszystą masę. Następnie, cały czas ucierając, dodawać stopniowo cukier puder, a po wymieszaniu składników dodawać partiami serek Philadephia. Krem wstawić na około godzinę do lodówki w celu schłodzenia.

     Po schłodzeniu masy nakładać do rękawa cukierniczego i udekorować ostudzone babeczki.


Smacznego! :)


Fibonacci Team